mozaikarzeczywistosci.blogspot.coml

czwartek, 3 grudnia 2015

zatrzymane w kadrze

przeczytalam swoje poprzednie notki
ze smutkiem stwierdzilam
ze uprawiam jakies czarnowidztwo

tak dla odmiany
dzisiaj Wam opowiem

i chociaz od tej historii
uplynelo juz pare wiosen
ten obraz w swoim sercu nosze

a bylo to tak
pewnym poznym zimowym wieczorem
wracalam z synem z jego treningu
w pilke nozna

a ze pora byla urocza
wybralismy trase nie autostradowa
tylko taka poboczna pomiedzy lasami

na niebie ksiezyc i gwiazdy
dookola nas osniezone drzewa

ja pozostawalam pasazerem

nagle krzyknelam stoj

z przydroznego rowu
wypadl nam jelonek na droge
za nim jeszcze jeden drugi trzeci

a wszystkie takie do siebie podobne
jakby od tego samego ojca
i tej samej matki
z ledwo widocznymi na glowkach rogami

wyskakiwaly rowno jak w bojowym szyku
najpierw kolejno wzbijaly sie w gore
potem na ziemie opadaly
i biegly jeden za drugim w prostej linii
ledwo podloza dotykajac

patrzymy w zachwycie i oslupieniu

brakowalo tylko san i Swietego Mikolaja
moj pierworodny odezwal sie jako pierwszy

przytaknelam glowa nie mogac dobrac odpowiednich slow
a pomyslalam tak samo

dalsza droga uplynela nam w ciszy
na marzeniach usmiechu

a przez nasze glowy przeplywaly obrazy

albowiem zycie to chwile
i takich wlasnie magicznych zdarzen moi Kochani Wam
na ten grudzien zycze...



4 komentarze:

  1. Czarnowidztwo to przecież zamknięta w Tobie tęsknota.
    Zdarzenie w ośnieżonej leśnej ciszy pozostało w pamięci
    To była bajka natury, która budziła w serach synka i twoich zachwycenie.
    Myślę, że takich zdarzeń doznało i pewnie doznaje wielu
    Ale dla Was to było piękno niezniszczalne

    Każdy z nas czasami staje przed obrazem namalowanym drżeniem serc

    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę Was rozczarować bo ja podobne spotkanie z sarenką zapamiętałam zupełnie inaczej. Ale zawsze to było potem bardzo smaczne mięso. Z tym ze niechętnie wracam do takich jak ta historii z mojej przeszłości..

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Ulko. Na pewno, to nie były Renifery:) Są chwile, kiedy milczenie jest bardziej wymowne, niż jakiekolwiek słowa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Też miałem okazję kilka razy zobaczyć sarny wybiegające z lasu. Zarówno jak jechaliśmy samochodem, a one biegły przez pole do zagajnika, jak i normalnie w lesie, niemal na wyciągnięcie ręki. Na pewno chwile warte zapamiętania.

    Na pewno będzie wszystko jak trzeba, nie ma innej opcji przecież jeśli o mnie chodzi. :)

    A czasem tak mnie nachodzi, by napisać wiersz w innym niż zwykle klimacie.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń